Liw


Gmina

Liw


Dane:

Powierzchnia: 170 km2

Liczba mieszkańców: 7726

Adres kontaktowy: ul. Mickiewicza 2, 07-100 Węgrów,

tel.: 25 792 28 21,

e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.


Liw to gmina okalająca swym terenem samodzielne administracyjnie miasto Węgrów – tam tez jest jej siedziba, tam szkoła gminna. Takie rozwiązanie nawiązuje w jakiś sposób hierarchicznie do historycznej wagi ziemi liwskiej. Ukształtowała się ona na przełomie XIII i XIV. Od północy graniczyła z ziemią nurską, od zachodu z warszawską, a od południa wzdłuż bagnistej rzeki Kostrzyn z ziemią czerską. Wschodnią jej granicę wyznaczał Liwiec, na drugim jego brzegu zaczynało się Podlasie. W wiekach XI-XII chcą ochronić Mazowsze przed najazdami Jaćwingów wzdłuż Liwca zaczęły powstawać grody obronne – m.in. Liw i Grodzisk. Z czasem przekształciły się z grodów w organizmy miejskie, w przypadku Liwa nastąpiło to w XV w. W wyniku rozmaitych tarć między piastowskim Mazowszem a koroną i Litwą rozmaicie kształtowały się podziały administracyjne dotyczące ziemi liwskiej.

Zatarg o zagarnięcie tego ostatniego przyczółka Piastów przypomina zgoła filmową fabułę. Po śmierci Janusza III (1524) i Stanisława (1526) synów Konrada III Rudego, pretensje do rządów Mazowszem zgłosiła ich siostra Anna, która zyskała także poparcie mazowieckiej szlachty. Toteż Anna władzę otrzymała i przybrała tytuł dux Mazoviae et Russie. Jednak po zawarciu małżeństwa z wojewodą podolskim Stanisławem Odrowążem ze Sprowy, musiała z Liwa ustąpić co zostało zrekompensowane jej 50 000 złotych. Tak też ziemia liwska, ostatni fragment niezależnego księstwa mazowieckiego weszła w skład Królestwa Polskiego i tak też zakończyło się panowanie Piastów na Mazowszu. Symbolicznym dopełnieniem było osadzenie na zamku królewskiego wysłannika Tomasza Sobockiego. Po objęciu przez niego władzy miasto dalej rozwijało się a dość istotnym elementem było położenie na styku Korony i Litwy. Odbywały się tu sądy ziemskie i grodzkie, istniał kościół parafialny św. Jana Chrzciciela, który był też salą obrad sejmiku ziemskiego. Na przełomie XVI i XVII w. był tu – podobnie jak w Węgrowie – duży ośrodek rzemieślniczy i handlu zbożem, toteż na przeprawie przez rzekę zorganizowano komorę celną. Miasto kwitło także dzięki odbywającym się raz w tygodniu targom, oraz jarmarkom, które odbywały się trzy razy w roku. Po zawarciu Unii Lubelskiej (1569) powołującej Rzeczpospolitą Obojga Narodów i niwelującą dotychczasową granicę polsko-litewską, Mazowszanie – dumni i czujący swą piastowską odrębność, za punkt honoru stawiali sobie jak najdalej idącą niezależność od stołecznego Krakowa. Powstawały więc militarne umocnienia granic wewnętrznych, powstały zamki w Liwie, Wiźnie, czy Rawie. Choć w przypadku Liwa budowa przeciągała się przez kilka dziesiątek lat.

Ranga miasta i całej ziemi lipskiej spowodowała, iż w 1572 r. Liw był typowany jako jedno z miast, w którym mogłaby odbywać się elekcja królów polskich. W wieku następnym gospodarka miejska jednak podupadła, na co niebagatelny wpływ miał znaczący rozwój Węgrowa, na drugim brzegu rzeki oraz wojny z państwami ościennymi. Duże znaczenie miała tu również ogólnoeuropejska sytuacja gospodarcza na rynku zboża.

Od wieku XVII miasto zaczynają z zadziwiającą siłą nawiedzać rozmaite klęski, upokorzenia i przykre w skutkach doświadczenia. W latach 1631 i 1652 wybuchła w mieście druzgocąca zaraza, lecz faktycznego wstrząsu doznał Liw w czasie potopu szwedzkiego. W 1657 r. został niemal doszczętnie spalony przez wojska księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego. Niespełna pół wieku później, w latach 1700 i 1703 r. podpaleń dokonywali Szwedzi, którzy również zburzyli zamek i większość zabudowy. Około roku 1762 r. miały natomiast nieporozumienia, później przerodzone w poważny zatarg między władzami miejskimi a kościołem o dziesięcinę. W ich wyniku Liw został oficjalnie ekskomunikowany. Ale już w latach 1784-1791, proboszczem tutejszej parafii był znakomity poeta oświeceniowy, późniejszy prymas – ks. Jan Paweł Woronicz.

Po trzecim rozbiorze Rzeczpospolitej, w 1795 r. miasta znalazło się na terenie zaboru austriackiego i po raz kolejny zostało dotkliwie ograbione. Przestała wtedy istnieć ziemia liwska a rola samego Liwa została drastycznie zdegradowana do roli małego prowincjonalnego miasteczka. Siedzibą nowego bytu administracyjnego jakim był cyrkułu – stały się Siedlce. Od 1807 r. Liw był w granicach Księstwa Warszawskiego i wszedł w skład powiatu węgrowskiego (1810) w departamencie siedleckim. W tym czasie bardziej już przypominał wieś niż miasto. Podczas powstania listopadowego pod Liwem rozegrała się bitwa wojsk polskich z rosyjskimi, której celem było odparcie Rosjan chcących przedrzeć się przez most na Liwcu, a w szerszym kontekście – osłonięcie Warszawy przed kontruderzeniem gen. Dybicza. Ostatecznym ciosem w zamierającą już rangę i dawną świetność miasta było odebranie mu w 1866 r. praw miejskim. Zarządzono to carskim ukazem, który miał być formą kary za udział mieszkańców w powstaniu styczniowym. Od tej pory miejscowość była już tylko wsią sąsiadującą z większym organizmem miejskim, jakim jest Węgrów. Jednak znajdujący się tam zamek wciąż przyciągał i przyciąga turystów żądnych doświadczyć chłodu murów, z których wydzierają się jeszcze echa średniowiecznej dostojności i bogactwa kulturalnego. Ten element dziedzictwa nie został zaprzepaszczony.


Zamek. Budowa tej obronnej fortyfikacji mazowieckiej trwała ponad sto lat, od schyłku wieku XIV do początku XVI. Jej początek wiązany jest akcją budowlana podjętą przez księcia Janusza I, który „naśladował w swoich poczynaniach króla Kazimierza Wielkiego, na którego krakowskim dworze spędził młodzieńcze lat”. Pierwsza wiarygodna wzmianka o istnieniu zamku pochodzi z 1355 r., kiedy to Jan Długosz zaliczył go do najprzedniejszych obiektów obronnych Mazowsza. Budowniczym zamku był Niklos prawdopodobnie spowinowacony zawodowo z Zakonem Krzyżackim, który prowadził jednocześnie powstawanie zamków w Liwie, Ciechanowie i Czersku. W pierwszym okresie przygotowano teren dokonując jego stabilizacji. Położono fundamenty o wymiarach 33 x 32,5 m. z wysuniętym występem przygotowanym na bramę i dwoma budynkami znajdującymi się wewnątrz założenia. Fundamenty wpuszczono w ziemię na głębokość 5 m, czyli o metr głębiej niż pozostałości poprzedniego grodziska, na którego miejscu je kopano. Ostatecznie, wedle opisu z 1549 r. zamek tworzyły: baszta bramna, dom duży, dom mniejszy i spichlerz. „Baszta bramna kryta gontem posiadała dwie kondygnacje, w tym drugą przykrytą belkowym stropem. Przechowywano w niej m.in. 28 hakownic i 2 beczki z prochem. Na poddaszu domu dużego znajdowały się działka oraz kasy na dokumenty, dach pokryty był gontem, na piętro prowadziły zewnętrzne schody. Dom mniejszy usytuowano w południowej części dziedzińca (w miejscu gdzie obecnie stoi barokowy dworek muzeum). Był to budynek murowany, podobnie jak dom duży, podpiwniczony. Budowle te nie zachowały się”. Do zamku przylegał tzw. „przygródek” o przeznaczeniu gospodarczo-administracyjnym (dom letni, domek chorych, kuchnia, dom wielki, 2 stajnie, dom grodzki, kościół pw. Św. Jana chrzciciela, dzwonnica obronna, parkan obronny ze strzelnicami itd.). Sam zamek nie był stałą rezydencją książąt mazowieckich, gościli w nim jedynie sporadycznie, gdyż ze względu na swój militarny charakter nie było w nim zbyt komfortowych warunków mieszkalnych. W latach 50. XVI w. zamek nieco przebudowano podwyższając basztę o 2 piętra. Brzemienne w skutki były dla niego dwa najazdy szwedzkie w latach 1657 i 1703, w obu przypadkach broniący się w nim Polacy ulegli dopiero ostrzałowi artyleryjskiemu. Dokonane podczas starć zniszczenia, wzmożone podłożonym ogniem i brutalną grabieżą doprowadziły zamek do ruiny takiego stopnia, że nie widziano już sensu w remontowaniu go. Wszak należałoby go budować od podstaw. W 1782 r. starosta liwski Tadeusz Grabianka (mistyk, założyciel sekt religijnych w Europie, który obwołał się królem) pobudował obok ruin murowany, utrzymany w barokowym stylu budynek kancelarii – siedziby starostwa. Jego architektem był Wacław Podlewski, który wzorował się na zewnętrznym wyglądzie „domu gdańskiego” w Węgrowie.

W roku 1963 zostało utworzone Muzeum Zbrojownia na zamku w Liwie, które mieści się – jak wspomniano – w owym barokowym dworku. W jego zbiorach znajduje się bogata kolekcja broni i uzbrojenia poczynając od XV w. a kończąc na czasach II wojny światowej. Tworzą ją działy: zbroje i hełmy, broń biała, broń drzewcowa, broń palna oraz eksponaty artystyczne: malarstwo i grafika (w tym bezcenna galeria portretu sarmackiego), meble i tkaniny. Dzięki aktywnej działalności wieloletniego dyrektora Muzeum Romana Postka, jest ono miejscem żywym i otwartym. Pod swoimi auspicjami wydaje periodyk naukowy – „Rocznik Liwski”, ukazują się także tomiki poetyckie oraz wydawnictwa popularne. Cyklicznie odbywają się też trzy imrezy imprezy: Ogólnopolski Turniej Rycerski na Zamku w Liwie o „Pierścień Księżnej Anny”, Festyn Archeologiczny oraz – co mniej typowe – „Gryf Party” doroczny zlot motocyklowy organizowany przez siedlecki klub „Gryf”. W przypadku pierwszej imprezy interesująca jest przywołująca tradycję otoczka: turniej otwierają Sebastian Gajowniczek – Wielki Mistrz Bractwa Rycerskiego Ziemi Mazowieckiej i Podlaskiej oraz Romana Postek, który występuje tu w roli nie dyrektora Muzeum, ale kasztelana tytularnego zamku w Liwie. Odśpiewywana jest także Bogurodzica – hymn rycerstwa polskiego. W ramach Turnieju odbywają się zawody łucznicz-kusznicze, walki indywidualne, turnieje bardów i minstreli... Najbardziej spektakularnym wydarzeniem jest wielka bitwa: „W czasie starcia użyto efektów specjalnych w postaci wybuchów pirotechnicznych, po których ziemia spadała nawet na stoły biesiadne ustawione na dziedzińcu zamkowym! Kolorowe stroje i znaki herbowe, chłodny połysk zbroi rycerskich, błyski i eksplozje wystrzałów armatnich, dymy zaścielające pobojowisko, zaciekłość walczących składały się na porywającą całość fabularyzowanego widowiska”.


Warto jednak zwrócić uwagę na czerwcowe zloty motocyklowe. Organizuje je Klub Motocyklowy „Gryf” z Siedlec. Swymi tradycjami sięga on 1930 r., kiedy to 6 grudnia został powołany do życia. Jego reaktywacja nastąpiła 70 lat później. Od blisko 12 lat, „Gryf” jest aktywny i zauważalny w regionie (swoje oddziały ma także w Garwolinie, Sokołowie Podlaskim i Warszawie). Prowadzi czynną działalność charytatywną wspomagając siedlecki „Dom Małego Dziecka”, organizował rozmaite imprezy pokazowe dla mieszkańców miasta. „Gryf Party” – bo tak właściwie nazywa się liwska impreza – to rozrywka nie tylko (choć głównie) dla motocyklistów. Kolejne edycje zlotu są odwiedzane niekiedy przez całe rodziny. W przyjaznej atmosferze (to zapewne jedna z bezpieczniejszych imprez na Mazowszu), w aurze gościnności można wziąć udział w rozmaitych konkursach, wysłuchać koncertów. Jak piszą organizatorzy: „w programie przewidujemy zawsze mnóstwo atrakcji. Między innymi: koncerty, rajdy, parady, przeróżne pokazy, mnóstwo konkurencji sprawnościowych z wartościowymi nagrodami i wiele, wiele innych. Staramy się zapewnić dobrą zabawę, oraz urozmaicić każdy kolejny zlot, żeby wszyscy uczestnicy wyjechali w pełni usatysfakcjonowani i powrócili do nas za rok”. Niewątpliwą atrakcją jest też parada z pochodniami jadąca z Liwa do Węgrowa. Impreza sprawdzona autopsyjnie i godna polecenia.

Z liwskim zamkiem związana jest legenda o Żółtej Damie, za życia – Ludwice z Szujskich Kuczyńskiej. Była ona żoną Michała, kasztelana liwskiego, który darząc ją wielka miłością, szaleńczo był o nią zazdrosny, choć nie dawała mu ona żadnych ku temu podstaw. Przyszedł jednak dzień, w którym zginął złoty pierścień, ofiarowany jej przez męża. Kasztelan, zamówił dla małżonki drugi, identyczny. Gdy jednak podzielił on los pierwszego pierścienia, nader czujny kasztelan zaczął podejrzewać swą małżonkę o romans z młodym dworzaninem, któremu wręczać miała drogocenne podarki. Toteż trzeci pierścień kupił gwoli sprawdzenia małżonki i zapowiedział, iż zaginięcie i tego potraktuje jako ostateczny dowód niewierności. Po jakimś czasie i ten podarek zniknął. Kobieta wymawiała się od oskarżeń i broniła na wszystkie sposoby. Stanęła jednak przed bezlitosnym trybunałem złożonym głównie z przyjaciół męża, którzy pomimo jej zapewnień o niewinności, posiadając tzw. „prawo miecza” skazali kasztelanową na śmierć przez ścięcie. Jedynie liwski proboszcz wstawił się za skazaną i na jego prośbę dano jej możliwość udowodnienia swej niewinności poprzez tzw. „sąd boży”. Polegało to na tym, że w ciągu jednej nocy miała przewiercić palcem grubą gotycka cegłę. Rankiem jednak cegła okazałą się być nietknięta, co dla sędziów było już dowodem ostatecznym. Egzekucję wykonano natychmiast. Kat ściął Ludwikę na kamieniu, który po dziś dzień leży na zamkowym dziedzińcu.

W miesiąc później do drzwi kasztelana zapukał jeden z włościan. Chciał nagrodę za trzy okazałe pierścienie odnalezione w gnieździe sroki. Kuczyński nie mogąc pogodzić się z własnym sumieniem, dręczony poczuciem winy, rzucił się z zamkowej wieży. Od tej pory, o północy, po salach zamkowych i murach krąży widmo Ludwiki ukazującej na znak niewinności czyste dłonie. Nazwano ją – od koloru sukni – Żółtą Damą. Jak chce gminne podanie – „pomóc jej może człowiek o czystym sercu i szlachetnej duszy, który przybędzie do zamku w czasie pełni księżyca, kiedy widmo się najczęściej ukazuje. Śmiałek ów, może wysłuchać opowieści Żółtej Damy i dopomóc jej w zakończeniu ziemskiej tułaczki. Nagrodą mają być złote pierścienie, które zaginęły w pomroce dziejów. Jednak żółte widmo z odciętą głową pod pachą jak dotąd skutecznie zniechęca wszystkich poszukiwaczy przygód”.

Zabytki Liwa. Kościół parafialny pod wezwaniem św. Leonarda Opata, zbudowany został w latach 1905- 1909 według projektu znanego już nam Józefa Piusa Dziekońskiego. Niegdyś w miejscu tym stała drewniana kaplica, o której wspominają dokumenty z 1493 r. W 1657 r. podzieliła los innych budowli w mieście i padła ofiarą szwedzkiej destrukcji. W 1760 r. wybudowano tu nowy drewniany kościół, który w 1918 r. do Kątów. Neogotycki kościół projektu Dziekońskiego, ufundowany został przez dziedzica Trzebuczy, Stanisława Brogowicza. Wewnątrz ulokowano część elementów z wyposażenia poprzedniej świątyni: dwa ołtarze z XVIII w. i marmurowa chrzcielnica z herbem Ślepowron z 1646 roku. Przed kościołem stoi figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem z początku XX wieku, wzorowana na tzw. „Pięknych Madonnach gotyckich”.


Ciekawym elementem podkreślającym historię jest kapliczka św. Marka postawiona w 1838 r. na miejscu (spalonego przez Szwedów) kościoła i szpitala św. Ducha z 1535 r., nad rzeczką Miedzianką, rozgraniczającą niegdyś Liw Stary i Liw Nowy. Zwróćmy tez uwagę na teren dawnego rynku – niegdyś stanowiącego centrum każdego miasta. Pierwotnie miał kształt wydłużonego trapezu, obecnie zabudowany jest w znacznej części przez przedszkole i parking. Bruk jednak pamięta jeszcze szwedzką nawałnicę z XVII w. Z uwagi na to, że Liw miał tzw. „prawo miecza”, co oznaczało iż miejscowy sąd mógł orzekać i wykonywać karę śmierci, na rynku stała szubienica; utrzymywano również miejskiego kata. Kata – dodajmy – którym niechętnie się dzielono z innymi miastami. „Kata nie damy, bo trzymamy go dla wygody naszych mieszkańców!” – pisano w odmowie.

Jartypory – niewielka wieś (ok. 1000 mieszkańców) położona w gminie Liw, pośród gęstych lasów, nieco ospała, a jednak fascynująca. Z jednej strony wykopaliska archeologiczne ukazują nam najdawniejszą przeszłość osadniczą, z drugiej zaś pięknie zachowany dworek – nieco już bliższą obecność rodu Kuczyńskich i Ostrowskich.


Wykopaliska ukazały pozostałości wielkiego cmentarzyska użytkowanego przez ludność, którą można utożsamiać z germańskim plemieniem Gotów, znanym z antycznych źródeł pisanych. Przybyli oni ze Skandynawii na początku I wieku i osiedlili się na obszarach dzisiejszej Polski północnej, następnie w ciągu kolejnych dwóch stuleci rozpoczęli swoją wędrówkę na południe, ku granicom Imperium Rzymskiego. Blisko dwustuletnia obecność Gotów na tych terenach pozostawiła mnogie ślady, które wypływają na światło dzienne dzięki pracom archeologów. Odkryte tu, na cmentarzysku unikatowe zabytki, w tym dość liczne importy z terenów Cesarstwa Rzymskiego, ukazały sieć dalekosiężnych kontaktów i powiązań nie tylko z Rzymianami, lecz także innymi plemionami barbarzyńskimi, m. in. z Sarmatami. Cmentarzysko w Jartyporach można uznać za najważniejsze obecnie eksplorowane stanowisko archeologiczne na Mazowszu i Podlasiu. „Jednocześnie – jak mówią archeolodzy – stanowisko jest ciągle niszczone przez nielegalne wybieranie piasku i żwiru, wywierzysko żwirowni, o powierzchni blisko 1 hektara, zniszczyło dużą część nekropoli. [...] trwa zatem swoisty wyścig między archeologami a niszczycielami”.

W wieku XX Jartypory były własnością rodziny Ostrowskich herbu Rawicz i stanowiły część dóbr korczewskich. Od 1712 r. Korczew należał do Wiktoryna Kuczyńskiego kasztelana podlaskiego, posła na sejm Grodzieński zwanego „królem Podlasia”, to dzięki niemu powstał tam monumentalny pałac wg projektu Konciniego Bueni, który rychło zyskał miano siedleckiego Wilanowa, a potem perły Podlasia. Kuczyński mając doskonały zmysł gospodarski oraz sprzyjające warunki systematycznie powiększał swe dobra. pozostając w rękach rodziny Ostrowskich, potem ze względu na mariaż – Kuczyńskich, majątek dotrwał szczęśliwie do II wojny światowej. Jego ogrom i rozmach opisywała Renata Ostrowska w swoich wspomnieniach Mój dom: „Ogółem było około 20 tysięcy hektarów ziemi ornej, lasów, stawów i łąk obejmujących przede wszystkim klucz korczewski, w skład którego wchodziły poza Korczewem folwarki: Bartków, Joanki, Józefin i Czaple. W samym Korczewie był tartak, młyn, mleczarnia, obora (jedna z głównych hodowli »białogrzbietek« w Polsce, stajnie cugowe i folwarczne (stadnina i remonty), rybołówstwo, hodowla srebrnych lisów i wytwórnia serów. Pozostałe folwarki obejmowały również stajnie, obory i chlewnie z tym, że w Bartokowie była jeszcze gorzelnia. W odległości 7 km były duże obszary leśne Drażniewa, a dalej w kierunku łosic majątek Woźniki – rybołówstwo, gorzelnia i folwark Ludwinówka. Główne tereny leśne z tartakiem to był Miednik i Międzyleś w okolicy Stoczka Węgrowskiego. W skład całości wchodził również administrowany przez Bunię klucz Jartypory z folwarkami Miedzna, Butlerów i Warchoły w pobliżu Węgrowa. Sama nazwa Jartypory wywoływała zawsze radość wśród dzieci - powtarzających do znudzenia: »selery, pory, Jartypory«! – Jak z tego wynika było czego doglądać i było co organizować”. Administrowany przez babcię (Bunię) Kuczyńską klucz Jartypory obejmował także sporą gorzelnię, której fragmenty dość dobrze się zachowały (były też użytkowane przez PGR). Pozostał także drewniany dworek postawiony w połowie XIX w., pełniący od kilkudziesięciu lat funkcję szkoły. Dziś jest po kapitalnym remoncie, zatem z pozostałościami parku i alei wejściowej stanowi miłe dla zwiedzającego miejsce. Nie ma tu charakterystycznego dla rodów magnackich rozmachu, ale w połączeniu z widokami krajobrazowymi, pejzażami stanowi jedno z bardziej urokliwych miejsc na naszej trasie. Sam dworek i wspominane stanowiska archeologiczne położone są niezbyt daleko od siebie. Za punkt informacji turystycznej można obrać sympatycznego starszego pana zajmującego służbowe mieszkanie w szkole.

Starawieś. Na przyjętej przez nas trasie przez dwa powiaty – sokołowski i węgrowski, wiele jest odnowionych dworów, kilka pałaców, lecz dwa przytłaczają swym pięknem i atrakcyjnością: Patrykozy i Starawieś. Ten drugi poraża również dziejami - swoimi i zamieszkujących go rodów.

Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z 1473 roku, gdy wymieniana jest jako Jakimowice – własność Stanisława Kossowskiego z Kossowa, przedstawiciela rodu który poznaliśmy już częściowo przy okazji Kosowa Lackiego. W XVI wieku zyskała nazwę Starawieś, którą w od XIX wieku pisano rozdzielnie, jako „Stara Wieś” (w 2003 r. powrócono do dawnej nierozłącznej pisowni), pojawia się także nazwa Krasny Dwór. Właściciele miejscowości pokrywają się właściwie z kolejnymi właścicielami Węgrowa. Zatem mamy wśród nich najpierw Kiszków, potem Radziwiłłów, Krasińskich, Świdzińskich, Ossolińskich i Jezierskich. W 1840 Maria Jezierska wyszła za mąż za rosyjskiego księcia Sergiusza Golicyna, który w ten sposób stał się kolejnym właścicielem majątku. W 1879 dobra starowiejskie ponownie przeszły w posiadanie rodziny Krasińskich, którzy w 1905 sprzedali majątek Aleksandrowi Gerliczowi. W 1912 posiadłość została kupiona przez Macieja Radziwiłła. Ostatnimi właścicielami Starejwsi (do 1945 roku) byli Franciszek Radziwiłł i Zofia de Gren z Wodzickich Radziwiłłowa. W czasie okupacji cały majątek został zajęty przez Niemców, a po wojnie znacjonalizowany. Władze PRL charakteryzujące się nader dobrym gustem i smakiem oraz poszanowaniem dla historii urządziły w pałacu szkołę, magazyn Gminnej Spółdzielni, oraz ośrodek kolonijny dla dzieci. Brak właściwej konserwacji doprowadził do stanu daleko posuniętej dewastacji. Dopiero w latach 70. XX wieku w zabudowaniach pałacowych przeprowadzono gruntowne prace renowacyjne a sam obiekt przekazano Narodowemu Bankowi Polskiemu na cele reprezentacyjne. Sięgnijmy do początków budowli.

Najstarsza wzmianka o niej pochodzi z 1619 r., kiedy właścicielem majętności węgrowskiej był Janusz Radziwiłł, kasztelan wileński. Jakiś pałac był wtedy jednym z elementów założenia dworskiego, obok drewnianego dworku oraz łaźni, kuchni, oficyny a także folwarku. Biorąc pod uwagę, że posiadłość była usytuowana na granicy Podlasia i Korony, miała charakter obronny, toteż otoczona była wzmocnioną basztami palisadą oraz zachowaną do dziś fosą. Od początku pałac był murowany, trzykondygnacyjny, z wieżą i umieszczonym na niej zegarem. Piętro zajmowane przez książęcą parę miało charakter reprezentacyjny, zdobione było polichromiami i galeriami obrazów.

Pałac był kilkakrotnie remontowany i modernizowany a właściwie przebudowywany. Pierwszej poważniejszej dokonał książę Bogusław Radziwiłł w latach 1655-61. W narożach od frontu dobudowano dwie wieże kryte kopulastymi hełmami. Pragmatyczność militarną wzmacniał potrójny system fortyfikacji, oraz podwójna palisada i fosa. Rozwiązania nie były może nad miarę wyszukane, ale pozwoliły wyjść bez szwanku z najazdu szwedzkiego 1657 r.

Jednak największe zmiany zaszły dwukrotnie (raz na zewnątrz i raz wewnątrz) w XIX w. W latach czterdziestych, książę Sergiusz Glicyn, polecił rozebrać narożne alkierze, dostawić portyk, wieżę i taras, co wpisywało pałac w modny ówcześnie nurt neogotyku angielskiego (vide Patrykozy). Elewacja frontowa została ozdobiona herbami rodowymi Golicynów i Jezierskich na maswerkowym tle oraz herbami kolejnych rezydentów Starejwsi. W elewacji bocznej znalazł się wykusz a po obu stronach pałacu zbudowano dwie neogotyckie oficyny. Wtedy też dokonano wtórnej adaptacji drzewostanu i reorganizacji parku, kosztem likwidacji jego fortyfikacyjnego charakteru. Zabiegi te ukończono w 1843 r. 15 lat później przeprowadzono modernizację pałacowych wnętrz. Do powtórnego zaprojektowania ich zatrudniono niezwykle czynnego na Podlasiu Bolesława Podczaszyńskiego, absolwenta wydziału architektury paryskiej École des Beaux-Arts. Nie naruszył on dawnego podziału wnętrz, ale wprowadził dekoracje nawiązujące bezpośrednio do wnętrz starych angielskich pałaców doby elżbietańskiej. Całość przybrała więc charakter zamczyska rodem z XIX-wiecznej powieści gotyckiej.


Peregrynując po obszernej gminie liwskiej warto zajechać także do – niegdyś gminnego – Wyszkowa nad Liwcem. Wejdźmy do pięknego barokowego kościoła parafialnego p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego z 1788 r. Z tego samego roku pochodzą dwie wieże dzwonnice.


Zapewne z tego samego okresu (a na pewno z XVIII w.) są dwie kostnice położone na cmentarzu przykościelnym.


Opracował A. Ziontek